Co oni wszyscy mają robić, jest równie niejasne. Madison, Josh i Bernie próbują dowiedzieć się, dlaczego Godzilla pojawiła się ponownie, podczas gdy dr Lind i dr Andrews mają Konga, który prowadzi ich do jądra Ziemi, które według nich zawiera potężne źródło mocy. Jest to objazd inspirowany Julesem Verne'em, który jest zaskakująco pomysłowy. To wszystko jest wypełniaczem pomiędzy walkami potworów, ale te sceny są tak górnolotne, że przynajmniej bawią. Scenariusz Erica Pearsona i Maxa Borensteina jest do głębi nielogiczny, aż do delirium, podczas gdy scenografia przyozdobiona jest neonami tak, że wszyscy wyglądają jak na cyberpunkowym laser tagu.
Najważniejsze w całym filmie Godzilla vs Kong jest to, jak potraktowano potwory, które już dawno straciły swoją tajemniczość. Teraz wreszcie czują się jak pełnowartościowe postacie. Otwarcie filmu uświetnia utwór "Over the Mountain, Across the Sea" Bobby'ego Vintona, który w uroczy sposób przedstawia nam poranną rutynę Konga: ziewanie, drapanie po tyłku, prysznic w wodospadzie. Co zabawne, małpa została tu napisana jako everyman, jak John McClane z "Die Hard", do tego stopnia, że dostaje nawet swój własny moment skoku z drogi do eksplozji. Godzilla, ze swoimi piorunującymi oczami i ciągłym krzykiem, jest raczej jak przerośnięty i bardzo zły chihuahua.
Kiedy walczą, ich starcia są w pewnym sensie realistyczne, nawet jeśli jeden z uczestników regularnie wystrzeliwuje z ust atomowy oddech. Nikt nie może zarzucić temu filmowi, że traktuje siebie zbyt poważnie - i to jest jego największa siła.
https://vodfilmy.pl/seriale-online